PODRÓŻE

Prowansja…

Błogostan… to uczucie, które za każdym razem zalewa mnie, gdy po dość długiej i wbrew pozorom naprawdę męczącej dwudniowej podróży, siadam tu na pierwszym lepszym kamiennym schodku i z wdzięcznością w sercu zamykam oczy, wdycham powietrze tak, że nie mam już na więcej miejsca w płucach, a następnie powoli wypuszczam, otwieram delikatnie oczy i pstrykam kolejne zdjęcia powiekami, aby ten widok nigdy mnie opuszczał. Tak bardzo się cieszę, że znów tu jestem. Żeliwne stoliki i krzesła, świeżo mielona kawa, kruche ciastko dla osłody, ciepłe promienie słońca na policzkach, niebieskie niebo, lawenda, oliwki, szałwia, rozmaryn, tymianek i zwisająca wisteria…

Czas staje w miejscu i daje ten niezwykły przywilej być tu i teraz, jakby wszystko wokół się zatrzymało i kompletnie nie miało znaczenia. To tutaj odpoczywam najlepiej. Nie na plaży, nie w kurortach ani w miastach. Choć nie powiem, lubię ten zgiełk. Ale to tutaj w Prowansji moja dusza staje się wrażliwsza na piękno, spokój, zwyczajność. Doceniam każdą chwilę i nie myślę o niczym więcej, jak tylko o tym, gdzie i co zjem dzisiaj na kolację. Zwalniam i zanurzam się w tym całą sobą. Nie przyspieszam, nie szukam nic innego, nie robię większych planów, co będzie potem. Nie chcę odbierać sobie tych wszystkich przyjemności, które na mnie właśnie czekają. Spokojnie przewracam kolejną kartkę książki…

Od kilku lat niezmiennie przypominam sobie o tym stanie i mimo iż wiem, że nadejdzie kiedyś taki czas, to i tak nie wyobrażam sobie lata bez kilku dni odurzonych wszechobecną lawendą. Nie od dziś wiadomo, że ma ona na nas zbawienny wpływ. Uspokaja układ nerwowy, zmniejsza wrażliwość nerwów czuciowych, eliminuje stres i ułatwia zasypianie. Dodatkowo ma piękny zapach, kolor i ciekawy smak. Czas poszukać jej w kolejnych urokliwych uliczkach i małych miasteczkach. 

Przed nami kilka dni w tym cudownym miejscu, które stało się również naszym miejscem wyrwanym gdzieś z rzeczywistości. Jak kolejna scena filmowa, w której zakochani idąc za rękę odczuwają wszystkie zmysły intensywniej niż zazwyczaj. Jakby ktoś jednocześnie podkręcił głośność w radiu, ogień na palniku, nasycił kolory i opuszkami palców delikatnie gładził kark… 

Prowansjo kocham Cię i witaj ponownie!

A dla Was zostawiam zbiór zdjęć z kilku poprzednich wyjazdów z różnych miejsc i zapraszam do odkrywania tego regionu ponownie.

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *