Jak zmiana aranżacji biura wpłynęła na moją pracę?
Pokój biurowy to drugie pomieszczenie o jakim marzyłam zaraz po garderobie. Kiedy postanowiliśmy z mężem, że zmieniamy adres zamieszkania jasne było dla nas, że powstaną one oba. Projektując wnętrze zadbaliśmy o każdego z nas. Chcieliśmy tak zaaranżować przestrzeń, aby móc spędzać czas razem lub osobno. Na dzień dzisiejszy, a minęły trzy lata od przeprowadzki nie zmienilibyśmy nic w naszym mieszkaniu poza ewentualnym wyposażeniem. I tak właśnie stało się to w naszym pokoju biurowym.
Bardzo zależało mi na oddzieleniu sfery pracy od życia prywatnego. Nie chciałam dłużej spędzać wieczorów z mężem w salonie gdzie w tle leciał film, a na kolanach laptop. Postanowiłam więc, że jedno z pomieszczeń przeznaczamy na tzw. biuro i to w nim załatwiamy wszystkie sprawy związane z naszą pracą zawodową i nie tylko. Oczywiście nie jest tak, że jak wybieramy wakacje to siedzimy sztywno i nie wyściubiamy nosa za drzwi. Tutaj akurat mam na to lekkie spojrzenie i salon to dobre miejsce na planowanie urlopu. Niemniej jednak kiedy dochodzi do kupowania biletów lotniczych czy rezerwacji hoteli to te sprawy kończymy już w biurze. Tak samo jest w przypadku różnego rodzaju opłat czy zakupów przez Internet. Uwierzcie mi, że to miejsce bardzo przypadło nam obojgu do gustu. Nawet mój syn wie, że jeśli mama pracuje przy komputerze to nie za bardzo należy jej przeszkadzać.
Samo urządzenie tego miejsca było bardzo proste. Chcieliśmy dużą szafę pod zabudowę; jedno biurko na tyle szerokie, aby pomieściło dwie osoby i dodatkowo nie wyglądało jak jeden wielki klamot; dwa krzesła; lampka i miejsce na drukarkę oraz niszczarkę dokumentów. Całość wyposażenia biura ewoluowała od samego początku. Kiedy wydawało mi się, że praktycznie biuro jest gotowe, zaczęłam szukać kolejnych rozwiązań.
W całym mieszkaniu brakowało mi chociaż jednego fragmentu takiego typowo kobiecego, gdzie mogłabym zaszaleć z aranżacją dodatków. Całe moje mieszkanie jest w odcieniach szarości, stali i srebra. Trudno było mi zdecydować się na coś konkretnego, a złoty kolor już dawno za mną chodził, jednak nie bardzo wiedziałam jak mam go wpleść, aby pasował do reszty. Kiedy około półtora roku temu mój mąż zakupił zegar w odcieniu miedzi i dodatkowo obok niego powiesiliśmy maskę wenecką z elementami złotymi pomyślałam, że w sumie w biurze mogłabym stworzyć takie miejsce. Niestety nie mam ani jednego zdjęcia jak wyglądało biuro przed zmianą więc wrzucam tu zdjęcie ze stołem jaki mam w salonie.
Dokładnie ten sam wraz z dwoma krzesłami, drukarką, pudełkiem na paragony, moją torebką i wieloma, naprawdę wieloma niepotrzebnymi rzeczami stał w rogu. Od pewnego momentu zaczęliśmy z mężem kłaść na niego dosłownie wszystkie rzeczy, które miały w swoim czasie zaleźć swoje odpowiednie miejsce. Więc zaczął tworzyć się nam mały magazyn w miejscu, które przecież przeznaczyliśmy do pracy. Przez to coraz mniej lubiłam w nim spędzać czas. Jak tylko już musiałam usiąść przy biurku to nie mogłam skupić się na swoich obowiązkach, ponieważ irytował mnie bałagan. Wtedy zaczęłam się zastanawiać co zrobić, żeby to wszystko zniknęło.
Zaraz po naszym zeszłorocznym urlopie wakacyjnym pojechaliśmy na zakupy do Home and You. Musiałam uzupełnić braki w odświeżaczach powietrza i zobaczyłam w części z meblami piękne czarne fotele. Wpierw zakupiliśmy jeden do sypialni. Chciałam zobaczyć, czy tam będzie pasował jeśli chodzi o wielkość. Jak tylko go tam wstawiłam to od razu stwierdziłam, że pięknie wyglądałyby takie fotele w pokoju biurowym. Zaczęłam więc szukać stoliczka kawowego, koniecznie z marmuru bo o takim marzę od kiedy się przeprowadziliśmy. Jednak podczas tych poszukiwań trafiłam na stoliczki ze złotymi wykończeniami. Moja głowa zaczęła pracować i doszłam do wniosku, że czerń nie będzie pasowała tak bardzo jak złoto… Więc poszukiwania skierowałam na zupełnie inne tory i przeglądałam wszystkie możliwie sklepy Internetowe. Ostatecznie do końcowej rozgrywki wybrałam trzy. Dwa z blatami marmurowymi i jeden różowy….. Pomyślałam wtedy, że wpadam w jakąś paranoje wybierając ten róż, ale musiałam to jeszcze chwilę przetrawić. Kiedy po raz kolejny pojechałam do Home and You znalazłam takie same krzesła jak ten czarny, tyle że w odcieniu pudrowego różu. Wybór stolika pozostał tylko formalnością. I tak powstał mój różowy kobiecy kącik inspiracji. Oczywiście było jeszcze trochę pracy nad nim, ponieważ bardzo zależało mi na dodatkach oraz ujednoliceniu całości. Doszło więc i lustro na ścianie ze złotą ramą, a obok znalazło się miejsce na piękny obraz, który mój mąż dostał na urodziny. Mnóstwo świec, wazon na cięte kwiaty oraz zapachy. Dodatkowo dzięki wsparciu mojej kochanej przyjaciółki przemalowałyśmy również nogi krzesłom na kolor złoty, aby całość wyglądała na jeszcze bardziej dopracowaną. Po wprowadzeniu tych wszystkich zmian musiałam również zadbać o pasujące filiżanki do kawy i herbaty. Kiedy to wszystko już miałam, stwierdziłam że to już koniec urządzania tego kącika. Oczywiście trwało to do momentu kiedy po raz kolejny weszłam na stronę Westwing i znalazłam jeszcze kilka dodatków, które kupiłam mimo, że wydawało mi się, że na nic więcej nie mam już po prostu miejsca. Tak więc do kolekcji doszły kolejne filiżanki oraz stojak na gazety. Kiedy znów wydawało mi się, że projekt biuro jest już skończony, nie zdawałam sobie wtedy sprawy jak bardzo się mylę. A wszystko zaczęło się od jednego krzesła…
Kiedy kobiecy kącik inspiracji był w zasadzie gotowy i usiadłam w nim pijąc kolejną herbatę stwierdziłam, że przydałby się tutaj jeszcze dywanik. Taki mięciutki i milutki. Zrobiłam kilka przymiarek co do wielkości i kształtu oraz koloru. Próbowałam z imitacją skóry, oczywiście sztucznej. Zastanawiałam się nad różnego rodzaju wzorami i ostatecznie do kompletu dobrałam okrągły i bardzo miękki dywanik. Dzięki temu przesiadywanie w tym kąciku stało się jeszcze większą przyjemnością.
Cały czas nie dawały mi jednak spokoju krzesła, na których z mężem siedzieliśmy. Były to zwykłe szare krzesła z metalowymi nogami, które tak naprawdę używaliśmy w salonie podczas dużych imprez rodzinnych. Nie wyobrażałam sobie jednak kupić do tego miejsca zwykłych krzeseł na kółkach jakie najczęściej są w biurach. Sama takie mam w miejscu pracy, ale tutaj zupełnie by nie pasowało. Dzięki tamu, że w przypadku takich decyzji nie szukam na siłę i nie kupuję czegoś w zamian na obecne krzesła trafiłam całkiem przypadkiem. Zakupiłam je dopiero teraz na początku kwarantanny i był to jeden z najlepszych zakupów jakie ostatnio zrobiłam. Nie dość, że są stylowe to jeszcze bardzo wygodne i obracane. Zachwytom z naszej strony nie ma końca i cieszę się, że jak tylko wpadły nam w oko nie czekaliśmy już dłużej tylko od razu zdecydowaliśmy się na ich zakup. Wiedząc, że mają one złote nogi stwierdziłam po raz kolejny, że faktycznie biuro nadaje się na totalną metamorfozę i wprowadzenia koloru złotego na dobre. Składając zamówienie na krzesła przy okazji do koszyka wrzuciłam również nową lampę na biurko, która idealnie dopełniła całości. Jestem zachwycona efektem końcowym i zapewne nie jeden raz coś jeszcze tutaj zmienię, ale dzięki takim zmianom zupełnie inaczej zaczęliśmy z mężem traktować to pomieszczenie. Bardziej dbamy o porządek i ład na biurku. Nie zostawiamy tutaj nie potrzebnych rzeczy, a jeśli nawet to się nam zdarzy, to zaczynają one nam naprawdę przeszkadzać w tym naszym nowym ładzie i robimy wszystko, aby szybko znalazły swoje miejsce.
Jak ta zmiana aranżacji biura wpłynęła na moją pracę? Szczerze mówiąc bardzo mocno. Sama nawet nie spodziewałam się na początku, że może mieć jakikolwiek wpływ na mnie. W sumie zaczęło się od tego, że gdy miałam słabszy moment w ciągu dnia, robiłam sobie herbatę, zamykałam drzwi, siadałam na krześle i po prostu byłam sama ze sobą. I wtedy zaczęły kiełkować w mojej głowie różnego rodzaju pomysły. Niektóre dotyczyły mojej pracy zawodowej, inne pracy w sieci i na blogu. Poza tym, że stworzyłam sobie typowo kobiece miejsce wyciszenia i odizolowania się od innych [czasami naprawdę wystarczy mi 15 minut i wracam z dużo lepszym humorem], to jeszcze dodatkowo mam ogromną przyjemność korzystania z niego poza obowiązkami firmowymi. Czytam książki, nagrywam różne Instastories, robię zdjęcia na mój blog, planuję różnego rodzaju działania na kolejne tygodnie lub miesiące. Uwielbiam to miejsce i strasznie mnie ono rozczula. Teoretycznie różowy kącik nie powinien tutaj pasować, jednak mam wrażenie, że udało mi się to wszystko skomponować tak, jakby był tu od zawsze. I przyznam się Wam szczerze, że za każdym razem jak idę spać po drodze zaglądam tu żeby sobie po prostu popatrzeć.
Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie mojego mieszkania bez biura i bez kobiecego kącika inspiracji…