Dlaczego Toskania?
Toskanię odwiedzaliśmy kilka razy podczas naszych wcześniejszych podróży, ale nigdy nie zostawaliśmy na noc. Za każdym razem wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni koniecznością opuszczenia tych pięknych miejsc, które kojarzyły nam się ze spokojem, lokalnym jedzeniem, pięknem krajobrazów, rozległymi winnicami i polami. Kiedy w tym roku padło na zwiedzanie Włoch wiedziałam, że w Toskanii zostaniemy przynajmniej trzy dni. Z trzech dni zrobiło się pięć a z pięciu aż jedenaście. Osiem dni jeszcze przed nami w trzech kolejnych turach.
Pierwszym miejscem w jakim chciałam się zatrzymać to agroturystyka Fattorie di Santo Pietro w San Gimignano. Tę miejscowość zobaczyłam po raz pierwszy u @cammy na blogu http://www.cammy.com.pl/ Miejsce to tak bardzo przypadło mi do gustu, że nie mogłam się oprzeć, aby tutaj nie zatrzymać się na przynajmniej trzy noce celem zregenerowania sił po tak długiej podróży. Co prawda miało to być nasze pierwsze miejsce w ogóle we Włoszech, ale wcześniej wpadła nam jeszcze Werona. Z czego zresztą byliśmy zadowoleni mimo choroby mojego syna.
San Gimignano wyróżnia czternaście wież z ponad siedemdziesięciu, które są widoczne krótko po zjeździe z autostrady. W średniowieczu ich wielkość stanowiła o bogactwie i prestiżu danej rodziny, która stawiała je na znak braku jedności i wspólnej drogi mieszkańców miasta. W połowie XIV w. po epidemii dżumy, która zabrała połowę mieszkańców miasto całkowicie poddało się Florencji i dalszemu rozwojowi urbanistycznemu. W 1990 roku San Gimignano zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.
Ciekawostką również jest to, że z San Gimignano pochodził Filippo Buonacorsi XV wieczny humanista, który ostatecznie zamieszkał w Krakowie i miał ogromny wpływ w Polsce na rozwój renesansu. Oczywiście nie zrobiłby tego, gdyby nie jego problemy w kraju i powiązanie z oskarżeniem o spisek na życie Pawła II. Ostatecznie został nauczycielem synów Kazimierza Jagiellończyka, doradcą króla, kronikarzem i pisarzem.
Kiedy po raz pierwszy wyszliśmy z mężem na spacer po starówce to praktycznie oniemieliśmy z zachwytu. Samo stare miasto wygląda obłędnie. Znajdują się tam dwa place Piazza del Cisterna, gdzie jest studnia, która kiedyś służyła mieszkańcom tego miasta a dziś wrzuca się do niej monety na szczęście oraz Piazza del Duomo.
Poza tym słynna lodziarnia Gelateria Dondoli, mnóstwo kawiarenek i restauracji. Jedzenie obłędne… strasznie się cieszyłam, że w restauracjach trudno było o frytki czy nawet pizzę. Dzięki temu mój syn poznał nowe smaki i był całkiem z tego powodu zadowolony.
Wracając do Fattorie di Santo Pietro i tego jak wygląda sprawa z wynajęciem pokoi. Sam dojazd dla niektórych może być problematyczny ponieważ nasz samochodowy GPS zatrzymał się na środku pola i pani oznajmiła nam tak dobrze znane zdanie „Jesteś u celu, cel znajduje się po prawiej stronie”. Oczywiście byliśmy na to przygotowani i wcześniej odpaliliśmy GPS w telefonie więc bez problemów drogą szutrową wśród winnic, pól i gajów oliwnych dojechaliśmy na miejsce. Jakie było nasze zdziwienie kiedy chcieliśmy otworzyć drzwi do recepcji a wszystko było zamknięte na cztery spusty i ani jednej żywej duszy. No tak, nie doczytaliśmy na potwierdzeniu z Booking.com, że możliwość zakwaterowania jest dopiero od 15:00…. Nie tracąc czasu zostawiliśmy samochód i udaliśmy się na zwiedzanie okolicy.
Od razu wiedzieliśmy, że odpoczynek będzie na pierwszym miejscu. Po otrzymaniu kluczy udaliśmy się do pokoju nr 7 i kolejne zdziwienie… Pokój bardzo ciemny zupełnie inny niż na zdjęciu, które otrzymaliśmy na potwierdzeniu, wejście od zewnątrz i jedno jedyne okno w drzwiach. A w powietrzu unosił się tak bardzo znany nam intensywny zapach OFF. Co dało nam do zrozumienia, że przyszło nam żyć przez kolejne trzy dni z komarami, które faktycznie straszni nasz pożarły. Jednak było to na nasze własne życzenie ponieważ zachciało się nam jednego wieczoru posiedzieć nad basenem. Kolejnego poranka bez maści Entil ani rusz.
Same pokoje były oddalone od recepcji około pół kilometra i mieściły się w jednym budynku zarówno na parterze jak i piętrze. My rezerwując swój pokój otrzymaliśmy zupełnie inny i tym razem nam to zupełnie nie przeszkadzało ponieważ był to pokój o wiele większy niż ten, który wybraliśmy. Co prawda spędzaliśmy w nim raptem noce, ale przyjemniej się spało.
Samo miejsce urzekło nas widokami i dojściem około pięćset metrów do restauracji na śniadanie. Droga prowadziła przez rzędy cyprysów, które wszyscy uwielbiamy i to właśnie z nimi kojarzy się nam Toskania. Cieszę się, że już wyruszyliśmy do kolejnego miejsca i nie tęsknię za Toskanią, bo niebawem do niej wrócimy 🙂