LIFESTYLE,  MODA,  ŚWIĄTECZNA GORĄCZKA,  URODA

ŚWIĄTECZNA GORĄCZKA – przyjemności last minute.

Muszę Wam zdradzić, że każdego roku kiedy wstaję w Wigilię rano stwierdzam, że nie zdążyłam zrobić, kupić, kilku rzeczy. Staram się ten czas przed Świętami wykorzystywać na maksa, ale prawda jest taka, że nie zawsze jestem w stanie wszystko zrobić czasowo. Dlatego już od kilku lat moim małym pomocnikiem jest kalendarz na kolejny rok. To w nim zapisuję sobie w miesiącu listopad listę, aby o niczym nie zapomnieć. Dzisiaj chciałabym się tą listą z Wami podzielić, bo wiem ile może ona radości wnieść w te szare i mgliste dni. I chociaż mamy już grudzień, to może zainspiruję niejedną z Was do wprowadzenia pewnych rytuałów w najbliższym czasie, do których będziecie wracały każdego listopada.

Uwierzcie mi, że mimo iż bardzo polubiłam się z listopadem, to sama miewam gorsze momenty czy dni. Dzięki temu, że wyczekuję tego czasu jak szalona, jesień w sercu mija dosyć szybko i w miarę przyjemnie. To od czego zaczynam? Po pierwsze od zaplanowania tego, jak dane Święta mają wyglądać. Jaki kolor bombek wybrać na choinkę, jakie potrawy znajdą się na świątecznym stole, komu będę przygotowywała prezenty. To tak na początek. Następnie biorę pod uwagę przyjemności dla samej siebie i moich najbliższych.

Nic tak nie wprowadza w dobry nastrój, jak zapach. Kiedy trzy lata temu otrzymałam na początku listopada paczkę od jednej z polskich marek, w środku znajdowały się dwa prezenty. Był to płyn do kąpieli i balsam do ciała marki Hagi o zapachu korzennej pomarańczy. Od tego czasu wracam do tych dwóch kosmetyków co roku na początku listopada. I uwaga moje drogie, ten zapach w okresie przedświątecznym wyprzedaje się najszybciej ze wszystkich, jakie znajdują się w sklepie. Znajdziecie te kosmetyki również w Rossmannie.

Zdradzę Wam sekret. Jeszcze nie tak dawno byłam kilka razy bardziej zakręcona na punkcie Świąt niż teraz. Mój dom, a później mieszkanie były pełne ozdób, jak w śnieżnej krainie. Obecnie trochę się to zmieniło i zdecydowanie bardziej wolę stonowane przyozdabianie, podobnie jak biżuterię zimową. Mam w swojej garderobie pudełko z kolczykami i naszyjnikami idealnymi na zimowy czas. Trochę tego uzbierałam i podobnie jak z ozdobami domowymi, część leży od dawna w szufladzie. Nie pasuje już do mnie. Jednak ostatnio trafiłam na dwa piękne, delikatne naszyjniki, które idealnie podkreślają ten świąteczny czas. Nie są nachalne, ani kiczowate. Przez cały rok noszę na szyi złote źdźbło rozmarynu, ale na listopad, grudzień i styczeń robię wyjątek i teraz te piękne kokardki zastąpią letnią aurę.

Jeśli tylko mam czas, a on znajdzie się zawsze, wybieram się na gorącą czekoladę lub kawę z czekoladą i cynamonem. Mam swoje ulubione ciasta, które są tylko zimą i nie zamierzam z nich rezygnować. Wiele osób robi sobie detoks przedświąteczny, ale ja nie potrafię zrezygnować z gorących wiśni, czekolady, cynamonu, przypraw korzennych, ciasta marchewkowego i piernika. Staram się ograniczać, ale nadal korzystam, a jarmarki świąteczne to super okazja na zjedzenie czy wypicie czegoś typowo zimowego. Dla zmarzluchów zostają kawiarnie i sezonowe menu.

Wiecie, że bardzo lubię świeże kwiaty w domu. Zimą się to nie zmienia, ale zawsze mam problem, jakie wybrać, aby postały dłużej niż kilka dni. Dlatego w listopadzie zawsze decyduję się na ostrokrzew i eukaliptus. A w grudniu, już bliżej Świąt, świeże gałązki iglaste.

Kolejny punkt obowiązkowy, to zmiana kubków w kuchni. Wszystkie te z kwiatkami i radosnymi kolorami pastelowymi zamieniam na te, typowo świąteczne. Coraz mniej je dokupuję, ale w tym roku nie mogłam się oprzeć. No i powiedzcie same, czy mój nowy nabytek nie jest uroczy? Tutaj też przeszłam niezłą metamorfozę. Zdecydowanie bardziej wolę te stonowane, bardziej eleganckie, niż z reniferami czy bałwanem. Ale prawda jest też taka, że nadal z nich korzystam. Dlatego trudno mi się ich pozbyć. Ten ze zdjęcia udało mi się upolować w H&M.

Skoro już mowa o kubkach, to myślę, że taka opcja kalendarza adwentowego Wam się spodoba. Dwadzieścia cztery okienka z dwoma herbatami w środku. Idealne pudełko na prezent na początek grudnia lub własną celebrację. Mój mąż już od dwóch dni dopytuje, kiedy wreszcie zrobimy sobie pierwszą herbatę. A najlepsze jest to, że dzień przed BF kupiłam to pudełko dla moich rodziców, żeby wskrzesić w nich świąteczną atmosferę. Specjalnie zawiozłam im w miniony piątek, żeby mogli zacząć równo od 1 grudnia. Kiedy mój mąż je zobaczył, również kupił je dla nas. Kalendarz ten znajdziecie w Five o’lock.

Dalej wracamy do zapachów. Jedną z pierwszych rzeczy, które kupuję w listopadzie, to pachnące Świętami świece. Nie skupiam się na jednym sklepie, ani zapachu. Idę za głosem serca i w tym roku padło na świece marki Rutuals. Ale zajrzyjcie również na stronę Senses candle oraz Yush.

No i na koniec oczywiście świąteczne filmy i playlista. Bez tych dwóch rzeczy nie przetrwałabym tego zakręconego i szalonego czasu. Mój mąż pod koniec grudnia nie może już patrzeć na te filmy, ale na szczęście nie narzeka aż tak bardzo 🙂 Uwielbiam każdy taki film, nawet najbardziej kiczowaty. Świetnie mnie uspokaja i podkręca świąteczną atmosferę.

Polecam jeszcze w tym czasie wypróbować nowe przepisy i przypomnieć sobie stare. Po dziesięciu miesiącach i modyfikacjach, jakie zazwyczaj wprowadzamy, warto odświeżyć pamięć.

Mam nadzieję, że te kilka punktów rozweseli Wam najbliższe dni, a w kalendarzu na przyszły rok zapiszecie sobie Wasze nowe rytuały na ten czas. Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzu. Chętnie poczytam i może sama włączę je do swoich.

xoxo Marta

2 komentarze

  • Marta

    Fajnie, bo wszystkie te przyjemności można sobie zafundować podczas jednego dnia (albo rozłożyć na kilka adwentowych weekendów) plus świąteczny film co weekend 🙂 super pomysły, dzięki i dobrego grudnia!

    • fashiontravelshopping

      Dokładnie. To jest taka lista last minute, bo już tylko trzy tygodnie i mamy Święta 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *