LIFESTYLE,  MODA

GOODBYE FEBRUARY – tym razem nie było nam po drodze…

To był tak nudny i ciężki dla mnie miesiąc, że w sumie zastanawiałam się czy robić tutaj podsumowanie. Uznałam jednak, że sporo czytelniczek zagląda na tę stronę mimo tego, że mało wpisów pojawiło się ostatnio i nie chciałam, abyście się zawiodły brakiem lutowych wspomnień.

Jak wspomniałam na samym początku, to nie był łaskawy dla mnie czas. Po dwutygodniowym pobycie w zupełnie innych okolicznościach bardzo trudno było mi ponownie wejść w rytm dnia codziennego. Dodatkowo przyszły odrobinę większe mrozy i w sumie, to nie było wcale takie złe, bo przynajmniej spokojnie mogłam wrócić do zimowych stylizacji. Wszystko to, co miałam świętować w tym miesiącu z różnych względów skreśliłam, odwołałam, przez co te 28 dni ciągnęło się w nieskończoność. Nawet otrzymałam kilka wiadomości od Was na IG, czy wszystko o u mnie ok, bo byłam bardzo mało aktywna. Ogólnie ok, dopadła mnie szara rzeczywistość. Jedyną rzeczą, którą udało mi się utrzymać, to systematyczne treningi. Czasem zmęczenie daje dużo więcej satysfakcji niż zaleganie na kanapie z tysiącem myśli i problemów, których nie jestem w stanie w mojej głowie rozwiązać. Dlatego po kolejnym treningu z przyjemnością wgryzłam się w tonę pączków nie patrząc na ilość kalorii. Czy ja już wspominałam, że dużo bardziej wolę świętować Tłusty Czwartek niż Walentynki? Jestem ciekawa ile z Was towarzyszy mi w tym?

No dobrze, żeby dłużej nie przeciągać zapraszam na małe podsumowanie lutego.

Luty witaliśmy jeszcze w Kolumbii w Cartagenie. W poprzednim wpisie możecie zobaczyć fotorelację.

1. Szybki powrót na siłownię. Oj nie było łatwo. Potrzebowałam trzech tygodni żeby wejść w rytm i móc zacząć ćwiczyć więcej. 2. Okrągłe urodziny zobowiązują. Przygotowaliśmy smakołyki dla mojej teściowej. 3. Czasem dobrze mieć trochę więcej wolnego z rana. Ja mam takie niedziele. A Wy? 4. Kolor, który po raz pierwszy pojawił się w mojej garderobie dwa lata temu. W tym roku zamierzam odrobinę zwiększyć jego ilość.

Marta, jakie są Twoje ulubione kolory na jesień i zimę? Proszę bardzo. I myślę, że w kolejnym sezonie za wiele się tutaj nie zmieni.

1. Kiedy wracasz z dwutygodniowych wakacji i w lodówce jedyne co masz na kolację, to lody. Dobre były… 2. Świeże kwiaty w domu, to moje musi have. 3. Jaki to był dobry obiad. Na gołąbka zawsze się skuszę. 4. Po wakacjach mocno zabrałam się za nawilżenie mojej twarzy. Te kosmetyki poza maską w różowej tubce znacie już bardzo dobrze, jeśli obserwujecie mnie na bieżąco. Krem pod oczy, serum z wit. C oraz krem nawilżający. Wszystko marki Health Labs.

Cukiernie przed Walentynkami zaszalały. Te babeczki, to było coś pysznego. Połączenie czekolady i wiśni.

Liście eukaliptusa potrafią przepięknie wypełnić bukiet.

1. Torebka vintage kupiona na targu staroci w Antibes we Francji. Podobno ma ponad 100 lat i osobne miejsce na pióro. 2. Testuję nową szminkę marki Inglot.

Kiedy wybierasz róże do bukietu. Przy większej ilości jednego rodzaju róż czy innych kwiatów polecam zamawiać wcześniej.

1. Szminka, która czeka na swój debiut. 2. W oczekiwaniu na syna nadrabiam prasę.

1. Zaczął się u nas nowy etap kupowania odzieży dla syna. Mamo pójdziemy do Cropp’a? To jest ten moment, kiedy ubrania z Zary nie są już mile widziane u młodzieży. 2. Nowa torebka w nowym kolorze.

1. Spóźnione Walentynki… 2. Szukam nowej serii książek do czytania. Od mojej ulubionej autorki została mi już ostatnia pozycja. 3. Cudowny zachód słońca. Nie mogłam się napatrzeć. 4. Ponownie czekam na syna i ponownie lektura, tym razem książka.

1. Nie tylko nasze powroty z wakacji do domu są trudne. Cieszę się, że tak jest, bo dzięki temu wiem, że ma wspaniałą opieką na czas naszej nieobecności. 2. Bukiet imieninowy.

Wiecie jak to jest. Niektóre smaki z dzieciństwa pamiętamy zupełnie inaczej niż teraz. Wynika to z różnych rzeczy i na pewno ma na to wpływ jakość produktów, które obecnie są sprzedawane obecnie w sklepach, jak chociażby mleko, które ja miałam dostarczane w szklanych butelkach pod same drzwi mieszkania moich rodziców. Teraz kiedy próbuję tych samych wypieków, ale 30 lat później, to muszę przyznać, że smakują wybornie, a jednak inaczej. Nie zmienia to faktu, że te domowe są najlepsze. I tu się chyba zgodzimy wszystkie.

1. Sobotnie poranki bez zmian. 2. Trochę kawek nadrobiłam w tym lutym. 3. Nasze ulubione trzy herbatki z kalendarza adwentowego. Zostawiłam sobie nazwy, żeby kupić większą ilość.

Kiedy z okazji ostatniego dnia lutego, chcąc umilić sobie dzień w pracy wyciągasz kubek, który kupiłaś w sierpniu ubiegłego roku podczas wyjazdu na Kretę…

Tłusty czwartek w piątek. Przyznaję u mnie ten dzień zawsze trwa dwa.

Kilka stylizacji z lutego. W tym miesiącu królował biały i szary kolor płaszcza.

Bardzo się cieszę, że ten miesiąc dobiegł już końca. Marzec będzie bardzo długi w oczekiwaniu na wiosnę i ze względu na sporą ilość imprez urodzinowo-imieninowych. Praktycznie nie mam tygodnia, żeby ktoś czegoś nie obchodził. Także będę żyła od weekendu do weekendu. Trzymajcie się tam i do usłyszenia.

xoxo Marta

3 komentarze

  • Marta

    Oj, mnie nie po drodze jak na razie z 2025… 🙁 czekam na wiosnę i wreszcie na jakieś pozytywy tego roku. Rozmawiam ze znajomymi, przyjaciółmi i u nich podobnie – trudne początki. Planety chyba szaleją. Dobrego marca!

    • fashiontravelshopping

      Przyznam Ci szczerze, że ja również czekam na wiosnę, jak nigdy w życiu… I mam nadzieję, że wraz z jej nadejściem sporo się zmieni. I Tobie też tego życzę 🙂

      • Katarzyna

        Marta, dzieki za ten wpis! Nawet nie wiesz jak go potrzebowałam bo luty dla mnie był takim nudnym miesiącem a marzec trudnym (choroba zwierzaka…) i nie mam siły i czasu na jakieś większe przyjemności. Czekam na wiosne i więcej słońca a co za tym idzie – nową motywację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *