GOODBYE SEPTEMBER – jestem gotowa na jesień!
Patrząc na ilość zdjęć, muszę przyznać, że to chyba będzie najkrótsze podsumowanie ze wszystkich miesięcy, chociaż działo się sporo. Przede wszystkim zaczął się kolejny rok szkolny, wróciły popołudniowe zajęcia u syna oraz weekendowy poranny basen, rozpoczęłam porządki w mieszkaniu, wyjechaliśmy do Paryża na przedłużony weekend, no i postanowiłam więcej pisać popołudniami. Co z tego będzie zobaczymy.
Lubię te nowe początki, obojętnie czego one dotyczą. Zmienia się pogoda, nastrój, aktywności, które wykonujemy, jedzenie, plan dnia, nawet książki, jakie czytamy i seriale lub filmy, które włączamy. Mamy tak wiele rytuałów i z większości pewnie nawet nie zdajemy sobie sprawy. Dlatego zawsze powtarzam, że lubię wszystkie pory roku, bo każda ma coś ciekawego do zaoferowania dla mnie. Jak ta jesień będzie wyglądała? Na pewno bardziej intensywnie niż dotychczas. Nie chcę przesiedzieć w domu popołudni na kanapie bez względu na pogodę i to wspomogą zajęcia dodatkowe mojego syna. Musieliśmy się z mężem podzielić obowiązkami, bo przybyło ich w tym sezonie, a to powoduje, że częściej będę musiała spędzać popołudnia poza domem. Zamierzam to wykorzystać na pisanie w kawiarni, spokojne zakupy, czasem fryzjera, poszukiwanie nowych książek, a może nawet film w kinie. Dodatkowo mocno zagłębiam się w stylizacje jesienne. Może tego tak nie widać na IG, ale uwierzcie mi na słowo, że sporo czasu poświęcam na reaserch, znalezienie odpowiednich rzeczy i akcesoriów. Póki co robię to za kulisami, ale mam nadzieję, że niebawem będzie tego więcej w relacjach i postach. Trochę wycofałam się z różnych prezentacji, ale zrobiłam to głównie dla siebie. Nawet mnie zmęczyły reklamowane rzeczy i ta ciągła pogoń za nowym. Oczywiście u mnie też jest sporo nowości i możecie je zobaczyć w stylizacjach do biura czy ostatnich propozycjach z Paryża. Będę starała się jednak nie zarzucać Was linkami, tylko raczej pokazać gotowe pomysły, które być może wykorzystacie u siebie.
Dobrze, po dość obszernym wstępie zapraszam Was na podsumowanie września.
1. Nowości w bibliotece. Dam znać, jak już przeczytam. 2. Proza życia. Wykorzystuję ostatnie ciepłe promienie słoneczne, żeby wszystko szybko wyschło. 3. Na pierwszy weekend września nie mogło zabraknąć „pół kwiaciarni”.
Kiedy wracasz do domu dosyć późno po wyczerpującym treningu z rehabilitantem, a syn pyta się Ciebie czy widzisz gdzieś w domu nowe kwiaty.
1. Mówiłam, że rozpoczęłam porządki w domu. Oczywiście na pierwszy rzut poszła garderoba, którą cały czas porządkuję. Nie będę ukrywała, że przez ostatnie miesiące nie do końca dbałam o taki porządek, jaki sama lubię. Niestety lato bardzo wytrąciło mnie z ładu i teraz muszę do niego wrócić. Tutaj na zdjęciu mam organizer z Ikeii, w którym trzymam letnie sukienki. 2. Uwielbiam te zachody słońca. Będzie mi brakowało wieczorów na tarasie, kiedy po gorącym dniu wreszcie można było usiąść i cieszyć się chwilą. Mój taras jest wystawiony na stronę zachodnią. To powoduje że od 15 do 20 bardzo ciężko na nim wytrzymać w upalne dni. Dlatego najwięcej korzystamy z niego do 15 i później od 20.
Kiedy po obejrzeniu „Seksu w wielkim mieście” postanawiasz kontynuować tę przygodę i po raz kolejny włączasz oba filmy, jeden po drugim. A teraz czekasz na nowy sezon, żeby nadrobić poprzednie.
1. Jadę na EMS. 2. Jesień, czuję to. 3. Korzystam póki mogę. 4. Czas dla mnie w oczekiwaniu na syna.
Swetrów nigdy dość. Przyda się każdy. Zarówno ten w paski, jak i cienki oraz grubszy i najgrubszy golf. Do tego te z krótkim rękawkiem i bezrękawniki. Tak wiele możliwości stylizacyjnych…
Późnym wieczorem, kiedy musisz wybrać marynarkę idealnie prezentującą się na zdjęciu. Ze względu na porę roku, wygrała ta po lewej.
Mała zmiana, którą kilka z Was zauważyło. Przyciemniłam włosy, ale tylko delikatnie, do tego stopnia, że po trzech myciach już prawie wszystko się sprało. Ale przynamniej wiem, że ciemniejszy kolor dobrze mi służy i na następnej wizycie poproszę o jeszcze ciemniejszy. Muszę w pierwszej kolejności zapigmentować włosy, żeby dłużej się trzymały. Na lato pewnie znów wrócę do jasnego blondu.
1. Jeden z ostatnich obiadów zjedzony na zewnątrz. 2. Rolka do ubrań, bez niej nie jestem w stanie funkcjonować nie tylko jesienią i zimą, ale przez cały rok. 3. Poznaję najnowsze trendy modowe i propozycje stylizacji na najbliżej tygodnie. 4. Nie tylko my uwielbiamy ten taras.
Kawa mokka, ale dla mnie wciąż za mało czekoladowa.
Nasz lokalny Big Ben. Będziemy się teraz widzieć częściej.
Burgund. Kolor, który czuję całą sobą już od kilku lat. Wraca do mnie jak bumerang. W tym roku z podwójną mocą. Jestem w trakcie poszukiwania sukienki i torebki. Golfy, pasek, płaszcz no i te piękne buty ze zdjęcia już są moje.
W drodze na lotnisko. W całej podróży, to zawsze najbardziej męczący moment. Do lotniska w Warszawie mam trzy godziny. I tak jak lubię jechać na samolot, tak już sam powrót jest dla mnie zawsze bardzo męczący.
1. Bez wagi ani rusz. 2. Lubię te tablice. 3. W saloniku w oczekiwaniu na samolot.
A tak wyglądała moja sypialnia dzień przed wylotem. Nie będę Was mamić, ona zawsze tak wygląda, jak lecimy do Paryża. Tysiące pomysłów na stylizacje robi swoje. Co więcej, w dniu wylotu rano ponownie przepakowałam walizkę.
W Paryżu spędziliśmy cudowny przedłużony weekend. Wszystko znajdziecie w tym wpisie – Paryskie zapiski – początek jesieni.
Poza kolorem burgundowym wiecie, że jesienią kocham brązowy we wszystkich odcieniach. No może czekoladowy obecnie najbardziej, ale te okulary skradły moje serce. Znajdziecie je w Taranko.
Tak bez okazji jest najlepiej. Bardzo lubię to praktykować.
Sobotni poranek w Costa powrócił. Tym razem z ciastkiem cynamonowym.
Na koniec jak zawsze, stylizacje, które miałam na sobie w czasie wolnym. Zwrócicie uwagę na zdjęcia pośrodku. Dzieli je raptem dwa tygodnie 🙂
Witam się z jesienią z otwartymi rękoma i wierzę, że będzie piękna i kolorowa. Jeśli nawet nie na zewnątrz, to w moim sercu. I wam też tego życzę, abyście czuły ciepło przede wszystkim w sercu i domowym ognisku.