Miesiąc z książką
Książki… historie… opowiadania… tajemnice, zdrady, miłość, rozstania, zabawa, wakacje
Uwielbiam czytać książki i choć nie zawsze mam na nie czas to bardzo chętnie do nich wracam, szczególnie w porze jesiennej. Mimo rosnącej powoli tęsknoty za latem, morzem i ciepłem słońca cieszę się, że nadchodzi jesień. Krótsze dni, dłuższe wieczory zatrzymają mnie trochę więcej domu. Będzie czas na dobry francuski lub włoski film romantyczny, kolację przy świecach, ciepłą herbatę z cytryną i miodem oraz właśnie na książkę.
Nie umiem powiedzieć jaki jest mój ulubiony rodzaj literatury. Wszystko zależy od momentu w jakim się obecnie znajduję, czy tęsknię za czymś, albo po prostu chcę myślami wrócić w konkretne miejsce. Do tej pory myślałam, że książka koniecznie musi coś wnosić w moje życie. Dać mi do myślenia i rozważenia swoją treść. Nauczyć mnie czegoś nowego lub przypomnieć to co dawno wyparowało mi z głowy. Próbowałam, naprawdę próbowałam wgryźć się w różnego rodzaju książki z mizernym skutkiem schowania ich do szafy.
Zadałam sobie bardzo proste pytanie biorąc do ręki kolejną pozycję.
Po co chcesz ją przeczytać?
Czy masz zły humor i chcesz sobie go poprawić?
Czy chcesz poczytać o konkretnym miejscu, które znasz i wrócić do niego wspomnieniami a sama fabuła będzie się toczyła gdzieś w tle?
Czy chcesz się dowiedzieć prawdy? Prawdy o świecie, o tym jak nas oszukują, coś narzucają, itd.
Stwierdziłam, że robi się z tego jakaś paranoja. Mam się wstydzić, bo nie czytam tego czy tamtego, a to i owo? Dlaczego? Po wszystkich moich dziwnych analizach uznałam, że jeśli mam siłę na coś ambitnego to właśnie taką pozycję wybieram. Natomiast jeśli chcę się odstresować, nie zastanawiać się nad znaczeniem właśnie poznanych słów to wybieram dużo lżejszą literaturę.
Prezentuję Wam zatem nową kategorię wpisów, która będzie się pojawiała na moim blogu – Miesiąc z książką. Pod tą nazwą będę Wam prezentowała pozycje jakie przeczytałam w danym miesiącu. Być może właśnie ta kategoria zmobilizuje mnie do zwiększenia liczby książek a jednocześnie nie opuszczania letnich miesięcy kiedy to głowę zaprzątają zupełnie inne sprawy. Mam nadzieję, że zainspiruję Was również do stworzenia takiej własnej listy książkowej, a jeśli znajdą się w niej wskazane przeze mnie pozycje będzie mi jeszcze milej.
W dzisiejszym zestawieniu pojawią się dwie książki.
Pierwszą z nich otrzymałam w prezencie od mojej Przyjaciółki na wyjazd wakacyjny.
KOLORY PAWICH PIÓR – JOJO MOYES
Zauroczenie, które przeistoczyło się w zakochanie. Tak piękne i jeszcze dotychczas nieznane uczucie. Jednocześnie jeszcze niewypowiedziane, a już tak piekielnie bolesne. Zdrada. Tylko czy faktycznie miała miejsce? Złamane serce. Wielka zadra wyryta na zawsze. Nigdy nie udało się jej zatrzeć, chociaż wydawałoby się, że z biegiem lat zapomni lub chociaż zdoła wyprzeć te wszystkie złe emocje jakie towarzyszyły jej przez całe życie. Vivi bo o niej mowa to kobieta, która potrafiła przełknąć gorycz, wybaczyć coś co niejednej z nas nigdy by się nie udało. To również kobieta rodzinna, kochająca i oddana…
Następnie…
Wyobraź sobie, że nie masz celu w życiu. Żadnego. Nic Cię nie cieszy. Na niczym nie możesz się skupić. Ciągle tęsknisz za starym chociaż wiesz, że to już nigdy nie wróci. A jeśli nawet to nigdy nie będzie tak samo. Rodzinne powiązania powodują jeszcze większą frustrację i generalnie zalewa Cię fala nienawiści do samej siebie, do męża, do rodziców. Suzanna to kobieta sfrustrowana, ale również bardzo inteligenta, chcąca czegoś więcej od życia niosąc na barkach całą swoją historię, o której prawdy dowiaduje się dopiero teraz, kiedy stoi na największym rozdrożu swojego życia.
Te dwie bohaterki los połączył już na zawsze, a czucia jakie temu towarzyszyły były niezwykle skrajne. Cała historia podzielona została na dwie części, które naprzemiennie się uzupełniały tworząc trudny, a zarazem naprawdę piękny obraz jakim jest po prostu życie. Czasem smutne, przykre i niezrozumiałe, a za chwilę ciekawe, pełne pasji i miłości. Suzanna początkowo myślała, że jej działania przyczynią się do tego, że sama stanie się po prostu radośniejsza. Mimo przepięknego sklepu o nazwie „Pawi zakątek”, w którym uwierzcie mi każda z nas zakochała by się od progu. Powiem nawet więcej każda z nas, która kocha błyskotki oraz wszystkie te pierdołki dziewczęce chciałaby mieć taki sklep. Niestety nie spełniał on oczekiwań samej właścicielki, która tak naprawdę musiała zmierzyć się z demonami przeszłości, aby wreszcie móc ruszyć dalej. Niemnie jednak bez niego nic by się nie wydarzyło samo….
Opowiedziana historia wciąga od samego początku. Nawet przez chwilę nie miałam takiego wrażenia, że „trzeba kawałek przejść” żeby zrobiło się ciekawie. Świetne jest też połączenie kilku dekad i wracanie do przeszłości, która niesamowicie mocno odcisnęła swoje piętno na każdym z głównych bohaterów. Mimo swoich 526 stron nie przytłacza ilością tekstu. Bardzo polecam osobom, które od czasu do czasu mają głowę w chmurach, są sentymentalne i doceniają piękno małych rzeczy.
STYLISTKA PODBIJA MANHATTAN – ROSIE NIXON
Światła reflektorów skierowane na gwiazdy wieczoru. Kto w jakiej sukni wystąpi? Jaki projektant stworzył tak piękne dzieło? Ile warte są te kolczyki? Czy ta kolia jest prawdziwa? Komu przypadnie ustna nagroda za najlepszy styl wydawana przez największe modowe magazyny, a kto zostanie zapomniany? Te wszystkie pytania i wątpliwości wracają przy każdej jednej gali. Aby jednak znaleźć się w tej pierwszej grupie osobistości świata showbiznesu powierzają swój wizerunek najlepszym stylistkom świata. Bez nich nie potrafiłyby w takich okolicznościach funkcjonować. I w tym przypadku nie chodzi tylko o dobranie odpowiedniej kreacji, fryzury, butów i biżuterii, ale też wielogodzinne wspieranie przed, w trakcie i po największych wydarzeniach, gdzie obok filmów i muzyki najważniejsze są kreacje.
Amber Green mogła się świetnie o tym przekonać podczas swoich wyjazdów już w pierwszej części książki o tytule „Stylistka”. To właśnie wtedy zajrzała za kulisy Złotych Globów, galę BAFTA czy rozdanie Oscarów. Świat, przed którym bardzo się broniła i ilość perypetii jakie napotykała wciągnął ją w swoje szpony już bezpowrotnie.
W drugiej części udajemy się z Amber do Nowego Yorku. Zupełne inny start w świat mody. Zupełnie inne zachowania ludzi i wreszcie bohaterka, która dzięki swojemu chłopakowi Robowi i najlepszej przyjaciółce Viki bierze swoją karierę we własne ręce i startuje ze swoim portoflio do jednej z najważniejszych marek bieliźniarskich. Oczywiście nie obyło się bez zabawnych sytuacji i to nie jednej, a „zrzut torby” rozbawił mnie już do końca. Dzięki bohaterce mamy możliwość poznania wielu klubów i sekretów nocnego życia na Manhattanie. Do tego festiwal Coachella, Gala Met i najważniejszy pokaz bielizny. W tle historia miłosna i jej perypetie.
I oczywiście mogłybyśmy marzyć o takim życiu gdzie przypadek, dana chwila, spotkanie odpowiedniej osoby, właściwe zdjęcie na Instagramie i kilka tysięcy lajków stanowią o tym, że dziś jesteśmy na szczycie. Jest jednak druga stron medalu i ułamek sekundy złych decyzji i jutro nikt nie będzie o nas pamiętał. W tej książce wszystko to jest skumulowane i dotyczy jednej osoby – Amber Green. Dlatego wielość tych zdarzeń wciąga nas niesamowicie do tego barwnego i zarazem trudnego świata mody, który nieustannie zaskakuje. Czytając każdy kolejny rozdział w głowie tworzył mi się film, na który z przyjemnością wybrałabym się razem z moją przyjaciółką. I naprawdę nie wiem dlaczego, ale cały przy okazji tej historii wracałam pamięcią do filmu „Wyznania zakupoholiczki”, który po prostu uwielbiam. Mam również nadzieję, że autorka pokusi się o napisanie kolejnej części „Stylistki”. No kto jak kto, ale redaktorka naczelna magazynu „HELLO”, dziennikarka, która była związana z magazynami modowymi takimi jak „Glamour”, „Grazia” czy „Red” na pewno ma jeszcze wiele do opowiedzenia.
Jeden komentarz
Kamila
„Stylistka” zarówno pierwsza jak i druga cześć ubawiła mnie do łez. I zgadam się zdecydowanie z tym, że nasza lektura bez względu na to czy naukowa czy z kategorii lżejszych, przede wszystkim powinna sprawiać przyjemność czytelnikowi… 🙂