Przykładowy wieszak na wakacje – MAJORKA W MAJU
Obiecałam, że przy okazji własnych wyjazdów będę publikowała tutaj przykładowy wieszak z ubraniami jakie można zabrać na urlop. Nie powiem, że był mi łatwo spakować się, kiedy prognoza na Majorce zmieniała się z dnia na dzień, a ja znów miałam tylko sobotę na pakowanie. Co prawda przygotowałam sobie kilka zestawów wcześniej, ale niestety nie były one tak dokładnie dobrane, tak jak na Wyspy Kanaryjskie.
Niestety pogoda na wyspach ma to do siebie, że potrafi płatać figle. Jednego dnia pokazuje, że będzie przez cały tydzień słonecznie z umiarkowaną temperaturą, a drugiego, że jednak trochę się ochłodzi i nawet spadnie deszcz…
No właśnie, po raz pierwszy zdarzyło mi się wysiadać na lotnisku z samolotu podczas niezłej ulewy. Dodatkowo zapomniałam wychodząc z domu zabrać kurtkę przeciwdeszczową… Która przydałaby mi się podczas urlopu kilka razy…
Czy pozostałe rzeczy z wieszaka sprawdziły mi się tak jak sobie to wymyśliłam? Dobre pytanie. Gdyby wspomniana prognoza również się sprawdziła, to muszę przyznać, że miałabym idealną zawartość walizki. Jednak przyszły odrobinę chłodniejsze fronty i cieszyłam się jak dziecko, że zamykając walizkę dorzuciłam jeszcze jeden sweter, którego nie ma na początkowych zdjęciach.
Ogólnie muszę powiedzieć, że nie było aż tak źle z tymi ubraniami. Generalnie większość miałam założoną, po prostu brakowało mi czegoś cieplejszego na poranki i wieczory. Nie mieliśmy ogrzewanego pokoju (klimatyzacja tylko chłodziła) więc wstając rano chętnie ubrałabym się ciut cieplej niż w krótkie spodenki i T-shirt, lub wieczorem na plaży kiedy wiał dosyć silny wiatr od morza. W ciągu dnia kiedy wyjeżdżaliśmy zwiedzać wyspę zawsze byłam odpowiednio ubrana i tutaj stawiam sobie duży +
Kończąc już temat pogody, kiedy ostatniego dnia byliśmy w Alcudii podczas zakupów w jednym z malutkich sklepików, gdzie kupiłam bardzo wygodne buty i przepiękne podkładki do kuchni, rozmawiałam z Panią na temat pogody. Zastanawialiśmy się z mężem wcześniej, czy to tylko przypadek, że jest taka zmienna, czy to już obecnie standard i trzeba się do tego przyzwyczaić, jeśli chodzi o Baleary. Miesiąc wcześniej byliśmy na Fuercie i mieliśmy wrażenie, że było cieplej pod koniec kwietnia niż teraz w końcówce maja. No i okazało się, że to pierwszy taki chłodny maj na Majorce od wielu lat. Patrząc na pogodę jaka jest w Polsce, jakoś mnie to nie zdziwiło, gdyż jak widać dopiero teraz zrobiło się u nas trochę cieplej. Także zdarza się i tak, że prognoza swoje, a rzeczywistość swoje.
Podczas wyjazdu na Fureteventurę postawiłam na dwa mocne kolory: czerwony i czarny. Tym razem zabrałam swoją bazę (beże i biele) i kilka rzeczy w kolorze brązowym oraz niebieskim. Zawartość walizki mojego męża i syna była w podobnych barwach. Oczywiście nie chodziliśmy ubrani jak jakieś klony, ale nie wyobrażam sobie, żeby każdy z nas był ubrany w zupełnie innej kolorystyce. To takie moje dziwactwo, które mąż i syn akceptują 🙂
Tak jak wspominałam wcześniej, trochę byłam w kropce pakując swoją walizkę i dopiero na miejscu okazało się, że zabrakło mi swetra i jakiegoś kardiganu na poranki i wieczory. W ciągu dnia kiedy wyjeżdżaliśmy w głąb wyspy było dużo cieplej niż nad samym morzem. Przez co mogło się wydawać, że jest u nas dużo ładniejsza pogoda. Niemniej jednak jeansowa kurtka ratowała każdą stylizację. Pamiętam jak rok temu szukałam kurtki oversizowej i nic nie znalazłam odpowiedniego. Kiedy już po wakacjach byłam na zakupach, znalazłam tę białą kurtkę na wyprzedażach. Kupiłam chociaż nie do końca byłam przekonana, ponieważ chciałam zupełnie coś innego i teraz muszę się przyznać, że to był jeden z lepszych zakupów jakie wtedy dokonałam. Na pewno zabiorę ją ze sobą na kolejny urlop.
Poniżej znajdziecie wszystkie rzeczy jakie zabrałam ze sobą na Majorkę oraz kilkanaście zestawów jakie z nich stworzyłam. Nie wszystkie pamiętałam, aby sfotografować. Jednak myślę, że te zdjęcia pokazują jak wiele miałam opcji, jeśli chodzi o pełne stylizacje.
Na wieszaku znajdziecie: siedem sukienek, cztery koszule, trzy T-Shirty, koszulkę na ramiączkach, dwie pary długich spodni, dwie pary krótkich spodenek, spódniczkę, marynarkę, dwa swetry (jeden w paski dorzuciłam przed wyjazdem), kurtkę jeansową. W sumie 24 rzeczy. Dosyć sporo. Z czego bym zrezygnowała lub zmieniła znajdziecie poniżej w każdym punkcie moich zasad przy pakowaniu się na wyjazdy.
Kierują się własnymi zasadami przy pakowaniu walizki, w trakcie wyciągnęłam odpowiednie wnioski.
ZASADA 1 – DOPASOWANIE OD MIEJSCA I POGODY
Pogodę sprawdzałam przez dwa tygodnie przed wyjazdem i kiedy nadszedł dzień pakowania wydawało mi się, że jestem przygotowana odpowiednio. Następnego dnia przed wyjazdem sprawdziłam ją jeszcze raz i okazało się, że wskoczyła zmiana. Byłam lekko zdezorientowana i zastanawiałam się czy powinnam się przepakować. Uznałam jednak, że skoro od tygodnia cały czas pokazywana była dosyć wysoka temperatura, to pewnie idzie jakiś front i szybko przejdzie. Nie dawało mi to jednak spokoju i na koniec dorzuciłam jeszcze jeden sweterek w paski.
Jak dobrze, że go wzięłam, bo ubrałam go chyba z 4 razy, szczególnie podczas wieczornych spacerów po plaży. Brakowało mi przynajmniej jeszcze jednego swetra i długich spodni, które zamieniłabym z jednymi krótkimi spodenkami.
ZASADA 2 – KOLOR
Biorąc pod uwagę miejsce w jakim miałam być, uznałam, że świetnie sprawdzi się kolor morski w każdym odcieniu. Dlatego zabrałam niebieską sukienkę, morską spódniczkę oraz koszulkę i T-Shirt. Dodatkowo spakowałam również ubrania w kolorze brązu.
ZASADA 3 – MATERIAŁ
Jak zwykle towarzyszyły mi same przewiewne materiały: len, bawełna i wiskoza oraz niezastąpiony przy wietrznych dniach jeans. Świetnie ochraniał mnie od wiatru, kiedy oglądaliśmy klify.
ZASADA 4 – COŚ NOWEGO
Nowych rzeczy było sporo. Po pierwsze kolor brązowy i niebieski. Dodatkowo sukienka z odkrytymi plecami. Nie lubię swoich pleców i było to dla mnie wyzwanie. Zabrałam ze sobą apaszki, które po wielu latach wróciły do moich stylizacji i powiem szczere, że sprawdziły się idealnie. Przyciągały uwagę i świetnie podkręcały stylizację.
ZASADA 5 – PAMIĘTAJ O MĘŻU
Oczywiście nie zabrakło w mojej walizce sukienek na romantyczne kolacje czy zwiedzanie starego miasta. Dużo przyjemniej spędzało mi się tak czas pijąc kawę w kawiarence niż tylko w szortach i koszulce. Zawsze zabieram dwie lub trzy takie rzeczy, które mogę wykorzystać podczas wyjazdu. Tym razem na pewno była to brązowa sukienka w prążki oraz dwie długie sukienki (brązowa we wzory i brzoskwiniowa, której nie udało mi się założyć).
A tak prezentowały się zestawy, które udało mi się uchwycić na zdjęciach.
W kolejnym wpisie pojawi się 6 stylizacji z pełnym opisem co mam na sobie. Celowo nie podpisywałam tutaj wszystkich elementów zestawów, gdyż w tym wpisie chodzi o to, aby pokazać Wam ogólnie, jak można przygotować swoją walizkę na wyjazd kierując się kolorem, fasonem czy materiałem.
Mam nadzieję, że ten wpis będzie dla Was przydatny i skorzystacie z moich rad pakując się na swoje wyjazdy. Pamiętajcie jednak, że moja walizka była przygotowana na końcówkę maja. Mam nadzieję, że na wyjazd letni nie będziemy musiały się martwić tym, że zabrałyśmy o jeden sweter za mało 🙂