LIFESTYLE

KOMPEMENT CIOS..

KOMPLEMENT CIOS…

Kiedy robiłam ankietę na Instagramie na temat znajomości komplementu cios, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo potrzebny jest ten wpis. Początkowo potraktowałam to żartobliwie, ale okazało się, że Wy naprawdę macie z tym problem zarówno w pracy jak i w bliższych relacjach z innymi ludźmi. Dla mnie ten temat jest już dawno przepracowany i naprawdę nie myślałam jak wiele on wyrządza szkód u innych.

Pytałyście co odpowiadać, jak się wtedy zachować, opowiadałyście swoje własne historie… Ale wróćmy do samego początku. Komplement cios na różnych stronach internetowych jest opisywany jako podstępny, niewinny. My nazwałyśmy tak z moją przyjaciółką komplement, który początkowo jest miły, bez względu na to czego on dotyczy [chwalenie włosów, ubrań, kosmetyków, notesu itd.], a po chwili następuje tzw. cios i dopowiedzenie czegoś przeciwstawnego do tego co przed chwilą było chwalone. Mogłabym takimi komplementami cios sypać z rękawa:

  • Ale masz ładną sukienkę. Nie ciśnie Cię w pasie?
  • Odpoczęłaś na wakacjach? Super. Pewnie w pracy całe biurko masz zawalone papierami?
  • Widziałam Cię wczoraj z synkiem na zakupach. Szliście tacy uśmiechnięci. Ale wcześniej coś mały Ci grymasił chyba nie?
  • Masz nowy sweter? Ale ten kolor chyba do Ciebie nie pasuje.
  • O! Widzę, że schudłaś ostatnio?
  • Przyniosłam Ci kawałek ciasta. Wiem, że ćwiczysz, ale nic Ci się nie stanie po tym jednym kawałku, przecież i tak wyglądasz już jak chuderlak.
  • Masz nowy kolor włosów? Hmm zmieniłaś na blond, w sumie ładnie Ci, tak inaczej. Ale widziałaś, jakie masz popalone końcówki?
  • Ale Ty masz zgrabne nogi, ale nie za krótka ta sukienka?
  • Niedługo macie rocznicę ślubu? No tak widziałam Twojego męża w Aparcie….
  • itd. itd.

Z reguły te „komplementy” dotyczą naszego wyglądu zewnętrznego, bo tego nie możemy ukryć. Nasze emocje, prywatne życie, problemy i radości już tak, i ta sfera teoretycznie jest zablokowana. Niemniej jednak jeśli publikujemy coś na Instagramie lub FB, a mamy takie osoby w znajomych czy biernie nas one obserwują, to prędzej czy później pojawią się nowe „komplementy” dotyczące nie tylko naszego wyglądu, ale też innych sfer życia.

Najprościej byłoby powiedzieć – To nie publikuj nic! Ale to nie jest wyjście z sytuacji. Czemu te osoby mają wpływać na nasze decyzje o tym, czym mamy się dzielić z innymi? Moim zdaniem sprawa jest prosta – blokujemy takie osoby na wszelkie możliwie sposoby. Uznajemy je za trolle i tyle. Jeśli ktoś z Was np. pięknie maluje i chce dzielić się tym ze światem, a przy okazji dostaje takie „komplementy” w pracy na temat swojej twórczości, jedyne co pomyśli to, to że jak wróci do domu pierwsze co zrobi, to spakuje pędzle i nigdy do nich nie wróci… Nie wszyscy mamy silną psychikę żeby znosić na co dzień takie „komplementy” i nie trzeba być psychologiem, żeby widzieć jak zabija się w kimś pasję i chęć tworzenia czegoś wyjątkowego takimi słowami.

Zawsze mnie zastanawiało i nadal zastanawia, co taka komplementująca osoba ma na myśli mówiąc takie rzeczy? I doszłam do jednego wniosku: musiała mieć tak zły poranek, dzień, tydzień, miesiąc, rok, że po prostu się na mnie wyżywa udając miłą osobę, która chce w ten sposób zrekompensować sobie swój własny ból. Mnie też dotyczyły takie komplementy i długo trwało zanim to przepracowałam. Dziś naprawdę ktoś musi się nieźle natrudzić, aby mnie zaskoczyć i widzieć jak zbieram szczękę z podłogi. Ale nie przyszło mi to łatwo. Mogę powiedzieć, że trwało to kilka lat.

Co mi pomogło?

Przede wszystkim dojrzałam. Inaczej odbierałam krytykę, komplementy i środowisko, w którym się obracałam mając 23 lata, a teraz. Zmieniło mnie macierzyństwo. Dotarło do mnie, że nie jest ważna akceptacja w sumie obcych mi osób, a mojej rodziny i najbliższych przyjaciół.

Zrozumiałam, że to co ktoś o mnie myśli, to tylko i wyłącznie ocena zewnętrzna mojej osoby bez zagłębiania się w szczegóły i prawdę. Nawet jeśli ktoś mnie śledzi gdzieś w mediach społecznościowych, to sami przyznacie, że to niewielki fragment życia, który ujrzał światło dzienne.

Mam przy sobie wspaniałego mężczyznę, który zawsze mnie wysłucha, przytuli i da dobrą radę. I naprawdę jest to nieocenione, mieć koło siebie kogoś, kto potrafi zrozumieć, że nas to po prostu boli. Wiele razy dzięki niemu stawałam na nogi i za to mu dziękuję.

Ale nie zrobiłabym tego wszystkiego również bez cennych rad w książkach, a także wsparciu najbliższych. To zawsze jest nieocenione. Warto więc znaleźć dla siebie odpowiednie pozycje. Nie chciałabym podpowiadać dokładnie jakie, ponieważ dla mnie, jako osoby, która naprawdę nie spędza tygodnia bez książki, są to czasem wyrwane zdania, pojedyncze słowa lub rady z wielu książek. Ale w sumie, dobra, dlaczego nie? Podam Wam jeden tytuł i od razu się przyznam, że jestem na samym początku tej książki. Jednak uważam, że ta pozycja może być dla każdego i na pewno coś z niej wyniesiecie. Mowa oczywiście o książce pt. „Pieprzyć to” Alexandra Reinwarth. Natomiast od razu uprzedzam, że nie jest to poradnik jak wyjść z błędnego koła „komplementów”, tylko raczej jak przestać spełniać oczekiwania innych w oparciu o doświadczenia autorki. Jednak jest to dobry początek. A poza tym, bardzo polecam stanąć w Empiku przed regałem „Rozwój osobisty” – znajdziecie tam mnóstwo pozycji, które nie tylko zmuszą Was do innego myślenia, ale też do samorozwoju, dzięki któremu przestaniecie tak bardzo zwracać uwagę na otoczenie i opinie w nim panujące. Ja zawsze tak robię, że przystaję na chwilę i patrzę czy jakaś książka mnie czasem nie przywołuje 🙂 Zazwyczaj są to bardzo dobre egzemplarze.

Czy mam jakieś rady dla osób, które sobie z tym nie radzą?

Bardzo, naprawdę bardzo chciałabym mieć taką jedną złotą radę, która sprawdzi się u wszystkich. Ale dobrze wiecie, że to tak nie działa. To tylko od Ciebie samej zależy, czy dasz sobie wejść komuś na głowę czy nie. Ja naprawdę znam to uczucie, kiedy wracasz do domu po pracy z ciężką głową, z przykrościami w sercu i zastanawiasz się dlaczego akurat ja. Chcesz się schować za swoim cieniem, aby nikt Cię widział i tylko zadajesz sobie pytanie: Dlaczego mam się chować. Nikomu nic złego nie zrobiłam. Chodzisz więc z podniesioną głową, a inni wtedy uznają, że się wywyższasz. W sumie obojętnie co byś wtedy nie zrobiła to i tak byłoby źle. Miałam dokładnie tak samo i przestałam myśleć o innych, tylko o sobie. Skoro ktoś miał ze mną problem, to był to jego problem, nie mój. I tak się zaczęło. Może kiedyś opowiem Wam całą tę historię.

Jak już wspomniałam, nie ma jednej rady na takie zachowania. Ale można wyjść z tego z twarzą. Zastanówcie się ile razy słyszałyście takie „komplementy”, czego one dokładnie dotyczyły. Czy jednej sfery np. wyglądu zewnętrznego, urody czy może Twojej rodziny? Dobrze się zastanówcie, bo to może być zwykła zadrość lub zawiść. Może ta osoba ma ciężkie życie i upatrzyła sobie Was jako kozła ofiarnego, bo np. jesteście młodsze, albo krócej gdzieś pracujecie, albo wzbudzacie za dużo emocji w towarzystwie itd. Przypadków może być wiele. Jeśli możecie sobie powiedzieć do lustra: Jestem fair. Nikomu nic złego nie zrobiłam i nic złego o nikim nie powiedziałam. To całkowicie nie powinnyście się tym przejmować i najlepiej wtedy to wszystko przemilczeć. Chyba nic tak bardzo nie wkurza, jak brak reakcji. Niesie to za sobą kolejne konsekwencje w postaci opinii, że jesteście niemiłe. Tylko tak szczerze, kto tu jest niemiły? Odpowiadając na komplement cios naszym komplementem cios, nic innego nie robimy jak same wpasowujemy się w ten model komunikacji. Nie ukrywam, że mi samej zdarza się to robić, ale dużo lepiej działa jedno z tych prostych zdań:

„Dlaczego na początku byłaś miła, a teraz mnie obrażasz?”

„To miał być komplement, czy chciałaś sobie poprawić swoje własne samopoczucie?”

„Jest mi ciężko i liczyłam na inne wsparcie. Przykro mi, że nie stać Cię na to.”

„Naprawdę nie musimy udawać, że się lubimy i prosiłabym abyś na przyszłość na siłę nie prawiła mi takich komplementów.”

„To nie było miłe co powiedziałaś, ja nie komentuję: Twojego wyglądu, stylu życia, dzieci, męża itd.”

Ja doskonale wiem, że nie będzie to proste, aby takie słowa wypowiedzieć. Niemniej jednak uważam, że warto z nich korzystać, bo mogą one pomóc raz na zawsze zniechęcić daną osobę do powtórzenia jakiegokolwiek „komplementu”.

Po moim instastory jedna z Was napisała do mnie, że jest to stosowanie biernej agresji. I niestety coś w tym jest. Bardzo fajnie zostało to opisane w magazynie Wysokie obcasy. Osoby używające takich komplementów cios porównuje się do wampirów energetycznych, którzy z kolei bardzo dokładnie są opisani na blogu Agnieszki Maciąg. Myślę, że te dwa artykuły będą dla Was świetnym przewodnikiem, jak odczytywać intencje innych osób i co robić, aby nie wpływały one na nasze samopoczucie.

Mam nadzieję, że ten wpis będzie dla Was przydatny i zrozumiecie, że wcale nie musicie dłużej wysłuchiwać takich „komplementów”, a także to, że nit nie ma prawa wysysać z Was energii, radości i spełnienia. To Wy tworzycie swój własny świat, w którym chcecie żyć. A tam na pewno nie ma miejsca dla osób, które rzucają na prawo i lewo komplementami cios.

Trzymajcie się ciepło…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *